Kuba Sienkiewicz - gitara i śpiew, Łukasz Dąbrowski - Fragment występu na XI Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Turystycznej „SpłyWarka” w Warce 29.07.2023 r. Kuba Sienkiewicz - gitara
Kuba Sienkiewicz podejrzewa, że wielu innych lekarzy z jego rocznika także dostało lub dostanie kartę mobilizacyjną. — Nie wiem, nie mam jeszcze takich informacji, ale domyślam się, że
Kasia Sienkiewicz, Jacek Sienkiewicz, dzieci Kuby Sienkiewicza, Kwiat Jabłoni na planie „Dzień Dobry TVN”, Warszawa, 03.02.2022 rok. Kuba Sienkiewicz o relacji z dziećmi. Sukces Kwiatu Jabłoni napawa go dumą. Mimo że ostrzegał ich przed wykonywaniem tego zawodu, jest bardzo dumny z tego, jak twórczość Kwiatu Jabłoni trafia do ludzi.
Kuba Wojewódzki. Można śmiało powiedzieć, że Kuba Wojewódzki jest jednym z najbardziej znanych showmanów w Polsce. Jego talk-show od lat cieszy się sporą oglądalnością, a on sam nie daje nam o sobie zapomnieć. Choć jego imię i nazwisko zna niemal każdy Polak, to on sam nie jest zbytnio wylewny, jeżeli chodzi o życie prywatne.
Kuba Sienkiewicz: Rozjechałem kobietę na przejściu dla pieszych. Kuba Sienkiewicz, czyli lider Elektrycznych Gitar i lekarz w jednym, udzielił ostatnio bardzo osobistego wywiadu. Artysta wyznał w nim, że miał w swoim życiu bardzo trudny okres, w trakcie którego zmagał się z uzależnieniami. W wywiadzie udzielonym "Rzeczpospolitej
Mateusz Borek i jego ukochana, Joanna Chętnik-Borek poznali się w 2006 roku, a ślub wzięli osiem lat później. Obecnie wychowują wspólnie syna Jakuba, który na świat przyszedł w trakcie
Kubę Sienkiewicza znamy z jego muzycznych poczynań i występów na scenie z grupą Elektryczne Gitary. Jest współtwórcą tego zespołu i autorem większości tekstów. Nie wszyscy wiedzą, że muzyk wystąpił gościnnie w kilku kultowych polskich filmach tj. „Chłopaki nie płaczą”, „Poranek kojota” czy „Kiler”. Z
Kuba Wojewódzki we wtorek 6 września w pierwszym odcinku nowego sezonu "Kuby Wojewódzkiego" pokazał dziecko, rzekomo swoje! Do studia wkroczył z wózkiem, w którym leżało żywe dziecko! Wojewódzki wmawiał widzom, że to jego syn. Zawsze mówiłem, że lubię czar czterech kółek. Z dzieckiem, jak z samochodem, wystarczy chwila
Kuba Sienkiewicz spełnia ostatnią wolę znanej ciotki. "Jej dom będzie trochę otwarty". Krystyna Sienkiewicz odeszła w 2017 r. Cały swój dorobek aktorka przekazała bratankowi – Kubie Sienkiewiczowi. Lider zespołu Elektryczne Gitary opiekował się ciotką do śmierci, a teraz spełnia jej ostatnią wolę.
Hasło do krzyżówki „Sienkiewicz” w słowniku krzyżówkowym. W niniejszym leksykonie krzyżówkowym dla słowa Sienkiewicz znajduje się prawie 59 odpowiedzi do krzyżówki. Definicje te podzielone zostały na 8 różnych grup znaczeniowych. Jeżeli znasz inne definicje dla hasła „ Sienkiewicz ” lub potrafisz określić ich inny
qrI2FJ. Kuba Sienkiewicz może stracić spadek po Krystynie SienkiewiczKrystyna Sienkiewicz powiadała za życia, że Kuba Sienkiewicz jest jej ukochanym bratankiem i pociechą na stare lata. Adoptowana przez artystkę córka okazała się być twardym orzechem do zgryzienia, a ich kontakty nie były najlepsze, nic więc dziwnego, że to Kuba otrzymał cały spadek po zmarłej cioci. Teraz okazuje się, że może nie być w stanie go zatrzymać – chodzą pogłoski, że jego przybrana kuzynka zamierza walczyć o żyje wybitna aktorka Krystyna SienkiewiczPani Krystyna przegrała walkę z nowotworem na początku bieżącego roku. Wszystko, czego się w życiu dorobiła, zostawiła w spadku ukochanemu Kubie – Sienkiewicz przeprowadził się z rodziną do domu ciotki, w jego ręce trafiła też kolekcja obrazów i nieruchomości o znacznej wartości rynkowej. Wygląda jednak na to, że nie będzie mógł spać spokojnie w nocy, bo Julia zamierza na drodze sądowej dochodzić swoich praw. Praw, których nawet według pani Krystyny, nie ma ani w ząb – aktorka stwierdziła kiedyś, że dała jej już wystarczająco dużo:Ciągle szukam porozumienia i pomagam. Płacę czynsz, kupuję i dostarczam jedzenie. Julia stała się tak nieufna, że osobiście nie mogę tego robić. Chciała mnie zabić. Przychodziła pod dom, wykrzykiwała. Nie chcę o tym opowiadać. Czasem żałuję, że ją adoptowałam – czytamy w Super ExpressieW świetle tych rewelacji wydaje nam się, że kuzynka Kuby nie ma większych szans na wygraną, ale nie oznacza to, że nie będzie próbowała. Jak donosi Super Express, wynajęła nawet jedną z najlepszych prawniczek w Warszawie, by przyjrzała się sprawie majątku. Będzie wojna?Krystyna Sienkiewicz zostawiła ogromny spadek. Wiemy, kto go odziedziczyKrystyna Sienkiewicz na premierze spektaklu „Pozory mylą”Kuba Sienkiewicz – Top Łódź Festiwal 2016Krystyna Sienkiewicz na premierze spektaklu "Pozory mylą"Krystyna Sienkiewicz o swojej emeryturzeFotografia: AKPAElwira SzczepańskaZ wykształcenia polonistka, z zawodu redaktorka. Miłośniczka crossfitu i zdrowego stylu życia. Wielbicielka francuskiego kina, włoskiej kuchni i filmów Stanisława Barei.
Kolejnym bohaterem cyklu "Poznajmy się bliżej" jest Michał Listkiewicz, były międzynarodowy sędzia piłkarski i prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej. Mówi nam o swoich żonach, prezydencie Kaczyńskim, niespełnionym marzeniu, gazetach od rzeźnika i wielu, wielu innych. Zapraszamy...CODZIENNOŚĆŻonę poznałem…W moim przypadku należy powiedzieć „żony poznałem”, bo jestem trzeci raz żonaty. Zawsze staram się podpierać Bohdanem Łazuką, który był bodajże pięć razy. Z mojej strony nie jest więc znowu taka największa recydywa (śmiech). Ze wszystkimi żonami żyję jednak w bardzo dobrych stosunkach, szanuję je i lubię. Pierwszą żonę, Bożenę poznałem na prywatce, którą zorganizowałem w domu z okazji remisu na Wembley. Moja przyszła małżonka w ogóle piłką się nie interesowała, a na imprezę przyszła z kolegą, który jednak przegrał rywalizację ze mną (uśmiech). Troszkę zagmatwana jest historia z poznaniem Doroty, drugiej żony. W tamtym czasie byłem tłumaczem języka węgierskiego, ale też sędzią piłkarskim. I miałem mecz w 2 czy 3 lidze i zależało mi na tym, aby na nim być. Nie mogłem się podjąć tłumaczenia grupy węgierskich generałów i poprosiłem o to żonę kolegi. Ona też nie mogła, ale jej koleżanka się zgodziła. Po wszystkim pojechałem z kwiatami, aby jej podziękować. To była Dorota… Teraz od dwóch lat jestem natomiast żonaty z Joanną, którą też poznałem w nietypowy sposób. Byłem wykładowcą na kursie w Cetniewie i ktoś mnie poprosił, abym przekazał paczkę z książkami osobie, której nie znałem. W ten sposób poznałem Joannę, którą na pierwszą randkę wziąłem na mecz Lechia Gdańsk – Piast Gliwice. Joanna nie znała żadnego piłkarza, ale na trybunach rozpoznała Zdzisława Kręcinę, mojego przyjaciela, którego kojarzyła z telewizji. Spodobało jej się na meczu i od tamtej pory chodzi zarówno na Lechię, jak i Arkę Gdynia. Ja sam jestem szczęśliwy, że mieszkam w Gdyni. Odkryłem piękne miejsce i pokochałem ten Jęczkowski jest fanem Tolkiena i upiecze karpatkęBartosz Zołotar lubi seriale Barei. Żonę zna od przedszkolaKrzysztof Pietluch lubi polską kuchnię i Zenka MartyniukaMirosław Kalita i czterodniowa impreza po wygranym meczuWychodzi pan na dwór czy na pole?Zdecydowanie na dwór. Na pole wychodzi się w Małopolsce i na Podkarpaciu. Do pana regionu mam zresztą bardzo duży sentyment. Przyjaźnię się choćby z Aleksandrem Nawrockim, byłem szefem więziennictwa w Polsce, który jest z Rzeszowa. To czarujący człowiek, wielki erudyta. Sporo nas łączy i mamy te same poglądy na wiele spraw. Olek jest kibicem, przede wszystkim siatkówki, ale też piłki nożnej. Podkarpacie bardzo lubię, a w Bieszczady od dzieciństwa się jeździło pod namiot. Ulubione wyjazdy sędziowskie miałem natomiast do Mielca, bo tam przez wiele lat była najlepsza murawa i fajnie się tam sędziowało. To były jeszcze takie czasy, że kluby zapraszały na kolacje i to nie była żadna korupcja. Klub też załatwiał hotel. W Mielcu pamiętam, że nocowało się w Jubilacie, gdzie były piętrowe łóżka i ja zawsze wybierałem górne. Kolacja była natomiast w takiej kotłowni, gdzie nakrywano stół, a i pojawiała się jakaś buteleczka z czymś mocniejszym. Lubiłem jeździć do tego miasta, a mój rekord na trasie Warszawa – Mielec zanotowałem Maluchem. To było w nocy i już nigdy później nie udało mi się tak szybko przejechać tego odcinka. Miło wspominam też wizyty na Podkarpaciu z Kazimierzem Górskim, który prosił mnie, abym z nim jeździł. Wtedy poznałem wielu wspaniałych ludzi na Podkarpaciu. Swego czasu to województwo było piłkarskim zagłębiem. Pamiętam jak w Stalowej Woli powiedziałem do Lucjana Treli, że troszkę mu brzuch urósł, to w odpowiedzi usłyszałem, że cios pozostał taki sam (śmiech). Ostatni raz na meczu na Podkarpaciu byłem, kiedy Stal Rzeszów grała z Podhalem Nowy ukochany region w Polsce to…Cała Polska jest ukochana. Uważam, że mamy najpiękniejszy kraj, a byłem w ponad 100 ze względu na piłkę. Polska jest fantastyczna i często mnie korci, aby nie pędzić samochodem, tylko jechać spokojnie i nie raz zdarza się skręcić gdzieś w bok i coś zobaczyć. Mamy naprawdę masę ciekawych miejsc. Jeśli mam wybrać jeden region to w tej chwili postawię na Kaszuby, których nie znałem za dobrze. Zgadzam się z tym, co się mówiło o tym regionie, że jak Bóg tworzył świat, to Kaszuby były na końcu i dostały wszystkiego po trochu. Lubię też bardzo południe Polski, a Beskidy i Bieszczady to moje klimaty. Można powiedzieć, że niedawno odkryłem Jarosław, który jest cudownym miastem. Byłem tam na spotkaniu promującym teqball, bo jestem prezesem polskiego związku tej dyscypliny. Jest ona coraz popularniejsza na świecie, jej ambasadorem jest Ronaldinho, a czynione są starania, aby była dyscypliną olimpijską. Miałem więc okazję poznać Jarosław, ale i Przemyśl i moja żona była nim oczarowana. Znam też wielu ludzi podkarpackiego futbolu, żeby wspomnieć Grzesia Latę, Henia Kasperczaka, czy Jasia Domarskiego, który jest pośrednio moim swatem, bo przecież gdyby nie jego gol na Wembley, to pewnie by nie było wspomnianej wcześniej prywatki (śmiech). Mam trochę wyrzuty sumienia w związku z Heniem, bo uważam, że powinien był zostać selekcjonerem i to ja powinienem mu to zaproponować. I to mimo, że miałem rękę do selekcjonerów, bo stawiałem na Jurka Engela, Pawła Janasa i Leo Beenhakkera. Barwne przeżycia miałem z kontrowersyjną postacią, jaką jest Kazimierz Greń. Teraz mam dobre kontakty z Mieczysławem Golbą, obecnym prezesem podkarpackiego związku. Parę razy słyszałem jak zasuwał na perkusji. Ja trochę gram na basie więc może kiedyś zrobimy coś wspólnie (uśmiech).Nowe technologie - lubię, czy zło konieczne?Dla mnie to zło konieczne. To złodziej czasu. Ja nieopatrznie wszedłem w ten świat, bo jestem na Facebooku i Twitterze i pomału zaczynam tego żałować. Dopiero tam widać ilu ludzi jest agresywnych czy po prostu walniętych i zakompleksionych. Stanisław Lem powiedział, że jak wejdzie nowa technologia to odkryjemy ilu jest głupców, i tak się stało. Zaczynam więc ograniczać swoją obecność w tych mediach, ale to jest trochę jak narkotyk i cały czas podglądam. A można by w tym czasie pójść na spacer, przeczytać książkę, czy oglądnąć dobry film. Ulegam temu, ale mam tego świadomość i nie dam służy tylko do dzwonienia?Korzystam z tych nowych technologii, chociaż jestem zdecydowanie tradycjonalistą. Pierwsza strona internetowa jaką otwieram to…Jak jest sezon piłkarski to i zaczynam od przeglądania niższych klas rozgrywkowych. Jestem ich fanem i jak jadę przez Polskę, to jak przejeżdżam przez daną miejscowość to znam w zdecydowanej większości nazwę klubu. Z każdym w to wygrywam (uśmiech). Mam kilka takich ulubionych klubów, jak podkarpackie Wólczanka Wólka Pełkińska czy Błękitni Jasienica Rosielna. Mnie już nie pasjonują te największe kluby, jak Legia Warszawa czy Lech Poznań. Wolę pójść na mecz niższej ligi, a za najlepsze derby uważam te w województwie lubuskim pomiędzy Błękitnymi Dobiegniew i Arką Mierzęcin. To drużyny A-klasowe. Śledzę też oczywiście wydarzenia związane z moją ukochaną Polonią Warszawa, za co „Legioniści” mi dokuczają (uśmiech). Teraz mieszkam w Gdyni i nie bardzo jak miałem jeździć na mecze, więc zawsze sprawdzałem jak poszło „Czarnym Koszulom”, ale i koszykarkom. Zresztą jak grały w Gdyni to byłem na meczu. Oczywiście z szalikiem. To jest mój klub, niezależnie od ligi, w której występuje. Po tym jak przeglądnę strony sportowe to zaglądam na ale i aby poczytać informacje. Analiz raczej nie czytam, bo uważam, że każdy sam powinien wyciągać własne może jednak gazetka?Zdecydowanie tak. Mam zaprzyjaźniony kiosk i odkładany zestaw gazet. Na wyjazdach zawsze pierwsze co robię to sprawdzam, gdzie można kupić gazety. Miałem ostatnio nawet zabawny przypadek. Mamy bowiem działkę w Sulęczynie koło Bytowa i całe spenetrowałem w poszukiwaniu miejsca, gdzie można zakupić prasę. Okazało się, że u… rzeźnika. Wszyscy więc przychodzili tam po schabowe, a ja po gazety (śmiech). Dla mnie gazeta papierowa to świętość i żona nawet czasem marudzi, bo sporo tych gazet leży. Nie można ich jednak wyrzucić, dopóki w całości nie przeczytam. Książki czytam, czy czekam na ekranizację?Zdecydowanie stawiam na książki, ale lubię później oglądnąć ekranizację, żeby wspomnieć „Lalkę” czy „Krzyżaków”. Podziwiam reżysera, który dostrzegł w książce więcej ode mnie. Mogę powiedzieć, że jestem molem książkowym i sporo na nie wydaję. W spisie prezentów urodzinowych też znajdują się tylko książki i powinien przeczytać…Myślę, że każdy powinien znać klasykę. Ja jestem fanem Wiesława Myśliwskiego, a polecam „Kamień na kamieniu” i „Traktat o łuskaniu fasoli”. On posługuje się kapitalnym słowem, a po rozmowie z nim wiem, że czasem jedno zdanie pisze przez tydzień. Wszystko musi być dopieszczone. Nie ma to nic wspólnego z tym, co powstaje teraz. Jestem też fanem prozy Prusa, czy poezji Tuwima. Jak mam zły humor to czytam „Kwiaty polskie”. Znam język węgierski, a więc i tamtą literaturę wszystko planuję, czy jakoś to będzie?Jeśli chodzi o podróż to wszystko mam zaplanowane od A do Z. Natomiast takie codzienne sprawy to już bardziej na spontanie. W przypadku imprez sportowych w Trójmieście mam raj, bo są Arka, Lechia, koszykówka, siatkówka, hokej i zawsze jest na co pójść (uśmiech). A ja jestem fanem praktycznie każdej dyscypliny. Najbardziej tych zespołowych, ale bardzo lubię lekkoatletykę. To przepiękna z ogródkiem, czy apartament z tarasem?Dom z ogródkiem, zdecydowanie. Już w dzieciństwie wszystkie wakacje spędzałem na wsi i ten klimat mi odpowiada. Przez wiele lat mieszkałem w Warszawie i lubiłem to miasto, ale już mnie zaczynało kuchni…Jestem totalnym abnegatem. Zrobię tylko jajecznicę i takie podstawowe rzeczy. Może to wynika z faktu, że chowały mnie kobiety – mama, babcia i ciocia. Aha, bardzo lubię robić kakao i kogel mogel (śmiech).Moja ulubiona kuchnia to…Lubię kuchnię włoską, a przede wszystkim makarony. Lubię też wino do tego. Jak koledzy namawiają to się wódeczki napiję, ale whisky nie pijam. Bardzo lubię też tradycyjną kuchnię polską, czyli schabowego, golonkę i tym podobne. Nie podchodzi mi natomiast kuchnia food – nigdy, czy wszystko jest dla ludzi?Omijam dalekim łukiem. Na szczęście w Gdyni oferta gastronomiczna jest bardzo bogata. Fast food to nie dla mnie, a ostatni raz byłem w KFC, jak mój syn był mały i mnie tam niedziela to obowiązkowo rosół i schabowy?Zdecydowanie tak. Na szczęście moja żona wspaniale gotuje, bawi się tym. Jest genialna w zaspokajaniu potrzeb dla diety to jedyny minus uprawiania sportu…Ja już teraz to głównie chodzę, albo w grę wchodzi lekki jogging. Mam swoje lata i kręgosłup trochę pobolewa. Do niedawna dużo grałem jednak w koszykówkę. Jak jeszcze mieszkałem w Warszawie to mieliśmy taką grupę, z którą spotykaliśmy się dwa razy w tygodniu, a przekrój wiekowy był spory, bo najstarszy uczestnik naszych meczów miał ponad 80 lat, a najmłodszy to był jego wnuk albo i prawnuk. Z dietą nigdy nie miałem problemów i mam stałą wagę. Oby tak już było pierwszy samochód…Maluch, którego moja mama wygrała w loterii. Nie miała jednak prawa jazdy i mi przypadł w udziale. Ja początkowo też nie miałem uprawnień, ale poszliśmy z żoną zrobić prawo jazdy i ona zdała za pierwszym razem, a ja dopiero za trzecim. Ten Maluch wiele przejechał i wspaniale go posiadam… chciałbym...Warszawę. To takie moje niespełnione marzenie. Jak byłem dzieckiem moja babcia Halina Koszutska była naczelną „Przyjaciółki” i pamiętam jak po nią przyjeżdżała właśnie Warszawa. To moje ulubione auto i chciałem nawet kiedyś kupić, ale to droga zabawa. Na szczęście mój przyjaciel, Polak mieszkający na Węgrzech ma duży biznes meblowy i jest kolekcjonerem starych samochodów. Ma też Warszawę i jak go odwiedzam, to mogę sobie pojeździć. To wielka ma być szybkie, a nie wygodne…Nie lubię szpanu. Dla mnie auto ma być wygodne, a wkurzają mnie młodzi jak środkiem miasta gonią i się popisują. To świadczy tylko o kompleksach. Przypomniała mi się taka historia związana z samochodami: w czasach Józefa Wojciechowskiego w Polonii Warszawa poleciłem do tego klubu Tamasa Kulcsara. Prezes Wojciechowski miał Bentleya i jak ktoś przyjeżdżał na spotkanie z nim jakimś słabym samochodem, to tracił wiele w jego oczach. Powiedziałem więc Tamasowi, żeby się postarał. Przyjechał więc jakimś BMW. Prezes mówił, że to musi być kawał piłkarza, skoro ma taką brykę, a on po prostu wypożyczył auto na trzy dni (śmiech). PODRÓŻEUlubione miejsce w mieście, w którym mieszkam to…Kamienna Góra, na którą patrzę przez okno. Jak się zazieleniła wygląda pięknie. Z niej natomiast widać morze i półwysep helski. Wspaniałe pewno jeszcze wrócę…Chciałbym wrócić na Litwę i ją dobrze zwiedzić. Bardzo mi się podoba, ale dotychczas bywałem tam tylko przy okazji meczów. Marzy mi się również raz jeszcze zobaczyć Vanuatu. Mój przyjaciel Lambert Maltock, który był prezesem tamtejszego związku piłki nożnej, a teraz przewodzi całej federacji Oceanii, zaprosił mnie tam swego czasu. Vanuatu składa się z 85 małych wysepek, a na niektórych ludzie żyją jak przed 200 laty. Nie ma prądu, a handel jest wymienny. To raj na ziemi, ale tak daleko, że pewnie już tam nie wrócę. Zawsze chętnie jeżdżę na Węgry, które są moją drugą ojczyzną. Teraz bardzo mnie ciągnie do Armenii, gdzie pracuję, a w związku z koronawirusem nie mogę tam lecieć. No i chciałbym wrócić do Australii, ale żeby ją zwiedzić to życia nie urlopie leżę plackiem, czy wolę zwiedzać?Zwiedzać i chodzić na okoliczne mecze. Jak zwiedzać to jednak nie z przewodnikiem. Ja po prostu wychodzę i idę przed siebie. Kiedyś w województwie lubuskim byłem i tak sobie szedłem. Trafiłem do wioski, to mi wskazali, gdzie jest następna. Tam siedzieli panowie przy piwku, to się dołączyłem i od słowa do słowa okazało się, że niedługo będzie mecz. To i na mecz się czyli „chodźcie ze mną”, czy „idę z Wami”?Prowodyrem wagarów nie byłem, ale jak była okazja to się szło, nie powiem. Największym wagarowiczem był Piotrek Machalica, świetny aktor, który chodził do tej samej szkoły. Tak samo zresztą jak Kuba Sienkiewicz. No i oczywiście prezydent Lech Kaczyński. Jak on ją kończył, to ja zaczynałem. Słyszałem, że na wagary nie chodził, ale grał w szkolnej drużynie piłki ręcznej. Ja też w niej grałem, a więc można powiedzieć, że byliśmy kolegami z ścisły, czy humanistyczny?Zdecydowanie WF lubiłem…Historię, której uczyła Anna Radziwiłł, późniejsza pani minister. Jej można było słuchać bez końca, a wszystko tak opowiadała, jakbyśmy czytali książkę przygodową. Chłonęliśmy więc samą myśl „o” dostawałem drgawek…Czasem śni mi się, że znów mam zdawać maturę (śmiech). Z nią jakiś złych wspomnień nie mam, ale pewnie ponownie zdawać bym nie sentymentem wspominam tych surowych nauczycieli…Mam ogromny szacunek do wszystkich moich nauczycieli. Tutaj wspomnę o pani Walczak, która uczyła języka niemieckiego. Była bardzo surowa, ale tak nas nauczyła, że do dzisiaj to mi wystarczy, aby się jakoś porozumieć w tym wykonawca muzyczny…Jestem wielkim fanem bluesa i chodzę do jednego z lepszych w Polsce - Blues Clubu w Gdyni. Z zespołów to wymienię Breakout, Erica Claptona czy Dżem. Ogólnie jednak lubię słuchać wszystkiego z polo - znam, ale nie słucham?Nie jestem wrogiem tej muzyki, ale jej nie czuję. Tak samo jak muzyki symfonicznej. Oczywiście niektóre kawałki disco polo znam, i są fajne dla rozluźnienia, ale w nadmiarze to najczęściej słucham w…Lubię muzykę na żywo, a więc staram się chodzić do takich miejsc, które to gwarantują. Karaoke – mistrz mikrofonu, czy wolę przy goleniu?Karaoke nie lubię. Ja wolę sobie pośpiewać przy ognisku, w bardziej kameralnych okolicznościach. Uważam, że nie wszyscy powinni śpiewać, tak jak ja nie powinienem malować (uśmiech).FILMUlubiony aktor…Wymienię kilku. Przede wszystkim Dustin Hoffman i Gene Hackman, ale też Lee Marvin za jego niesamowity głos. Mój tata był aktorem, a więc poznałem wielu naszych aktorów, a Bronisław Pawlik, Mieczysław Czechowicz, Zbigniew Zapasiewicz czy Jan Kobuszewski to geniusze. Gdyby mieszkali w innym kraju, to byliby światowymi gwiazdami. Nie mogę nie wymienić jeszcze niesamowicie uzdolnionego Bohdana aktorka…Meryl Streep może zagrać wszystko. Z polskich aktorek to gustuję w starszym pokoleniu. Mam tu na myśli Ryszardę Hanin i Barbarę film…Ogólnie lubię klasykę, a więc choćby filmy Stanisława Barei. Czasem oglądam też „Hansa Klossa”. Z sentymentem, z rodzinnych przyczyn, bo grał w nim mój tato, wspominam natomiast „Człowieka na torze” Andrzeja do kina, czy na film?Teraz już zdecydowanie na film, bo w tym wieku nie uchodzi łapać za kolanko (śmiech). W dawnych czasach zdarzało się jednak wybierać miejsca na końcu sali, aby się oddać młodzieńczym uniesieniom. Ja w ogóle lubiłem chodzić na filmy, a „Rio Bravo” widziałem chyba w kinie siedem razy, a „Historię żółtej ciżemki” pięć razy. SPORTJak nie piłka, to…To piłka ręczna, koszykówka, lekkoatletyka i piłka wodna. Szkoda, że w Polsce nikt tej ostatniej dyscypliny nie pokazuje. Na Węgrzech jest jednak wysoki poziom i miałem okazję to oglądać. Kapitalna sprawa. Nie biorą mnie natomiast żużel i skoki narciarskie. Jasne, kibicuję naszym, ale jakoś na mnie te dyscypliny nie liga zagraniczna…Bundesliga. Tam czuje się jeszcze tego ducha, nie jest to wszystko tak zdemoralizowane. Nie ma tych pieniędzy od szejków i zepsutych gwiazd. Lubię też Premiership, ale tam czasem spotkać Anglika w składzie jest trudno, chyba że jako masażystę. Angielską piłkę zawsze ubóstwiałem, ale to już nie to samo, co kiedyś. Nudzi mnie natomiast liga włoska, a w Hiszpanii – dla mnie – wszystko ogranicza się do starć Barcelony z Realem Madryt. Ogólnie jednak jak mam wybrać mecz polskiej ekstraklasy czy spotkanie z ligi zagranicznej, to stawiam na naszą ligę, choć z góry wiem, że będzie niższy poziom, mało ludzi na trybunach, czy dziecka kibicuję…Polonii Lewandowski, czy Bartosz Zmarzlik?Oczywiście Robert. Jak wspomniałem, żużel jako dyscyplina mnie nie bierze. Z innych dyscyplin dla mnie taką inspirującą postacią był Karol Bielecki. Należę do kościoła Leo Messiego, czy Cristiano Ronaldo?Stawiam na Ronaldo za to, jaką przeszedł drogę i jaką wykonał pracę. Dla mnie jednak pod względem charyzmy i klasy sportowej Robert Lewandowski od nich nie - nie rozumiem, czy nie mam z tym problemu?Doceniam, ale to nie jest dla mnie sport i nie wrzucałbym tego do tej szuflady, tylko do rozrywki czy show biznesu. Jak się ludzie uzależnią od tego, to przestaną uprawiać prawdziwy sport, a to może być - STADION - Szymon Grabowski trener Apklan Resovii Rzeszów - wznowienie treningów w czasie COVID-19 Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera
Uroczystości pogrzebowe Krystyny Sienkiewicz na warszawskim Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Fot. PAP/R. Guz Krystyna Sienkiewicz aktorka estradowa, teatralna, filmowa i telewizyjna, artystka kabaretowa, spoczęła we wtorek na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w kolumbarium VII. Aktorka zmarła w nocy z 11 na 12 lutego - dwa dni przed swymi 82. urodzinamiKrystynę Sienkiewicz żegnał we wtorek na warszawskich Powązkach Wojskowych tłum ludzi, który szczelnie wypełnił kaplicę. Byli tam aktorzy Dorota Stalińska, Emilia Krakowska, Adrianna Biedrzyńska, Elżbieta Jarosik, Elżbieta Zającówna, Daniel Olbrychski i jego żona Krystyna Demska-Olbrychska, Zofia Czerwińska i Krystyna Kołodziejczyk, przyjaciele, ale także wielu warszawiaków, którym aktorka była bliska. Aktorka, która przed laty odwróciła się od instytucji Kościoła, chciała mieć świecki pogrzeb. Jej ostatnią wolę spełnił jej bratanek - muzyk Kuba Sienkiewicz, który zajął się organizacją smutnej uroczystości. Ryszard Pracz, który znał Krystynę Sienkiewicz ze Studenckiego Teatru Satyryków wspominał jej debiut na scenie tego teatru, jak mówił - dość przypadkowy. Krystyna Sienkiewicz, która wówczas była studentką ASP przyszła 1 września 1955 r. zastąpić na scenie swoją koleżankę. Częściowo improwizowany występ okazał się sukcesem i aktorka związała się z STS-em na długie lata. W 1957 r. ukończyła studia plastyczne w pracowni grafiki u prof. Józefa Mroszczaka i Juliana Pałki i została zaangażowana jako aktorka do STS-u. Krystynę Sienkiewicz żegnał na warszawskich Powązkach Wojskowych tłum ludzi, który szczelnie wypełnił kaplicę. Byli tam aktorzy Dorota Stalińska, Emilia Krakowska, Adrianna Biedrzyńska, Elżbieta Jarosik, Elżbieta Zającówna, Daniel Olbrychski i jego żona Krystyna Demska-Olbrychska, Zofia Czerwińska i Krystyna Kołodziejczyk, przyjaciele, ale także wielu warszawiaków, którym aktorka była bliska. W latach 1958-66 pojawiała się w Kabarecie Starszych Panów, w latach 70. przez pewien czas towarzyszyła Andrzejowi Zaorskiemu w prowadzeniu programu Studio Gama. W cyklu rozrywkowym Olgi Lipińskiej "Właśnie leci kabarecik", w duecie z Barbarą Wrzesińską, występowała jako siostry Sisters. Była gwiazdą Kabaretu Olgi Lipińskiej. Grała też w filmach. Pierwszy raz w filmie pełnometrażowym wystąpiła w 1958 r.: zagrała epizod w filmie "Pożegnania" Wojciecha Jerzego Hasa. Wystąpiła również w filmach "Smarkula" Leonarda Buczkowskiego, "Lekarstwo na miłość" Jana Batorego, "Rzeczpospolita babska" Hieronima Przybyła, "Rodzina Leśniewskich" (serial i film, reż. Janusz Łęski). Grała również w serialach telewizyjnych "Graczykowie", "Na dobre i na złe", "Daleko od noszy", "Hela w opałach". Występowała w teatrach warszawskich: Ateneum im. Stefana Jaracza (1964-70), Rozmaitości (1973), Syrena (1975-84, 2000, 2004), Komedia (1988, 1994), "Scena Prezentacje" (1994-95), Na Woli (1995), Rampa na Targówku (2006-08) oraz Teatrze Polskim w Poznaniu (1985). "Po sukcesach przyszły czasy trudnych związków z mężczyznami i chorób. Ale ona nawet największe dramaty potrafiła przekształcić w szczęście. W 1998 roku Krysia prawie całkowicie straciła wzrok. To skutek nagłego krwotoku przedsionkowego do obu oczu. Dla aktorów, malarzy, ludzi takich jak Krysia to koniec. Ale nie dla niej. Po rekonwalescencji przystępuje do działania. Wierzy, że ktoś, komu został zabrany wzrok może lepiej widzieć sercem, zamiast rozpaczać mówi, że cieszy się, bo przecież widzi jeszcze, z której strony świeci słońce i widzi kontur reflektorów. Najpierw nauczyła się chodzić samodzielnie po domu, potem - po scenie" - wspominał Tadeusz Chudecki, który grał z Krystyna Sienkiewicz w spektaklu „Harold i Matylda". Tym właśnie spektaklem Krystyna Sienkiewicz wróciła na scenę, tańczyła nawet kankana. "Widz nawet się nie domyślał, że aktorka nie widzi. Poruszanie się na scenie ułatwiał jej dotyk, zarys reflektorów, kierunek, z jakiego dobiegało ciepło publiczności i jej śmiech i umiejętni koledzy, na który zawsze mogła się oprzeć" - wspominał Chudecki. W 2014 r. Krystyna Sienkiewicz dostała udaru, po którym musiała się od nowa uczyć mówić i chodzić, przejściowo straciła też pamięć. Jak mówił Chudecki nawet wtedy nie straciła optymizmu, wytrwale i z dobrymi efektami pracowała nad swoim ciałem, robiła stałe postępy w mówieniu. "Była osobą, która nigdy się nie poddawała. Mawiała: +gdy cię życie kopnie w tyłek, to mu oddaj, zrób wysiłek+ i realizowała to motto. Mawiała też: +ja nie jestem stara, ja się staram+". Jako wspaniałą, ciepłą przyjaciółkę wspominała Krystynę Sienkiewicz Adrianna Biedrzyńska i Dorota Stalińska. "Krysia sprawiała, że życie koło niej było ciekawe, zajmujące, promieniowała ciepłem i humorem" - mówiła Stalińska. Wyjątkowa przyjaźń łączyła Krystynę Sienkiewicz z jej zwierzakami - kotami i psami, których zawsze było pełno w jej domu. Tadeusz Chudecki przypomniał, że aktorka wielokrotnie powtarzała, że najwięcej miłości dali jej czworonożni przyjaciele. Sienkiewicz była prezesem Fundacji opiekującej się Schroniskiem w Milanówku. Wspierała wszelkie akcje mające na celu pomoc bezdomnym zwierzakom. "W moim domu zawsze żyła, i tak jest do dziś, gromadka uratowanych od śmierci psów i kotów. Pies ma czyste serce. Nie zdradzi, nie okłamie, nie oczerni" - mówiła w wywiadzie dla "Wysokich Obcasów". Podczas wtorkowego pożegnania Sienkiewicz Daniel Olbrychski odczytał wiersz Wisławy Szymborskiej "Kot w pustym mieszkaniu". Jako wspaniałą, ciepłą przyjaciółkę wspominała Krystynę Sienkiewicz Adrianna Biedrzyńska i Dorota Stalińska. "Krysia sprawiała, że życie koło niej było ciekawe, zajmujące, promieniowała ciepłem i humorem" - mówiła Stalińska. "Zawsze starałam się kierować życiem tak, żeby ono nie kierowało mną. Mówiłam sobie: jeśli napotkasz dół, zasyp go. Jeśli nie masz czasu zasypać, przeskocz. Ale nie omijaj. Tak robiłam. Odrastałam. Życie mnie nagrodziło. Poznałam masę wybitnych ludzi, wspaniałych artystów. Z wieloma występowałam w teatrze, filmach, telewizji. Pisano dla mnie piosenki i przedstawienia. Kochała mnie publiczność, a ja ją. Wszystko, nad czym mogłam w życiu zapanować, było fantastyczne" - mówiła Krystyna Sienkiewicz w wywiadzie dla "WO". Aktorka spoczęła na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach w kolumbarium VII. (PAP) aszw/ pat/