S&P Pan Asia Dividend Aristocrats ETF (ISIN: IE00B9KNR336- Symbol: ZPRA- Waluta: USD) inwestuje w akcje z regionu Azji i Pacyfiku, których dywidendy rosły przez ostatnie siedem kolejnych lat. Choć walutą bazową tego ETF jest USD, to można nim handlować w EUR. SPDR S&P Pan Asia Dividend Aristocrats ETF XETR/XETRA od września 2017 do
Podobne akcje przeprowadziły oddziały GL 22 listopada 1942 r. w Radomiu oraz 22 grudnia 1942 r. w Krakowie. Większe akcje organizowały również Grupy Szturmowy "Szarych Szeregów". Jedna z nich, pod dowództwem Tadeusza Zawadzkiego (ps. "Zośka"), przeprowadziła kilka akcji mających na celu uwolnienie więźniów.
Najważniejsze akcje Grup Szturmowych: • Akcja pod Arsenałem – 26 marca 1943 roku odbicie 25 więźniów przewożonych z siedziby Gestapo na Pawiak. Wśród odbitych był Janek Bytnar „Rudy”,
Oddział Lotny Wojsk Polskich – oddział detaszowany (wydzielony) I Brygady Legionów, a następnie oddziały dywersyjne Polskiej Organizacji Wojskowej działające od 1914 do 1915 na terenie byłego Królestwa Polskiego, oraz od 1918 pod okupacją niemiecką i austriacką. Tworzone były na bazie doświadczeń oraz byłych członków
26 marca 1943 r. doszło do jednej z najgłośniejszych akcji zbrojnych polskiego podziemia, znanej jako akcja pod Arsenałem. Grupy Szturmowe Szarych Szeregów, po wcześniejszym rozpoznaniu i rozplanowaniu działań o kryptonimie „Meksyk II”, uwolniły z transportu na Pawiak 21 polskich więźniów, w tym Jana Bytnara „Rudego”.
Day Trading to de facto bardzo obszerna strategia, wewnątrz której możemy wyróżnić wiele ciekawych strategii, które same w sobie są kompletnymi metodami podejścia do rynku. Day Trading bardzo popularny jest m.in. w handlu różnicami kursowymi. Tu warto jednak pamiętać o ryzyku. Wielu inwestorów detalicznych odnotowuje straty
Połączone armie "Poznań" i "Pomorze" pod dowództwem gen. Tadeusza Kutrzeby uderzyły na nieprzyjaciela zmierzającego do Warszawy. Po początkowych sukcesach armia polska została rozbita, ale ta bitwa była największym starciem w kampani wrześniowej. - 2 co do wielkosi bitwa w rejonie tomaszowa lubelskiego.
Polskie Państwo Podziemne, które Polacy zbudowali podczas drugiej wojny światowej pod okupacją niemiecką i sowiecką, było fenomenem na skalę światową. Nigdzie poza Polską nie istniała na okupowanym terytorium równie złożona i prężnie działająca struktura organizacyjna, dysponująca administracją, sądownictwem, szkolnictwem oraz olbrzymią, doskonale zorganizowaną armią.
Akcje przeciw nim były karane jak akcje przeciw Niemcom. Pod koniec wojny dowództwo batalionów bezpieczeństwa nawiązało kontakty z narodową partyzantką antykomunistyczną, a po wojnie wielu ich członków walczyło przeciw komunistom w greckiej wojnie domowej.64 W Generalnym Gubernatorstwie Niemcy odtworzyli przedwojenną polską
Zbliżające się wybory parlamentarne to poważne wyzwanie również pod kątem zagwarantowania ich bezpiecznego i niezakłóconego przebiegu. Na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki pytany był przez reportera portalu Niezalezna.pl, czy polski rząd jest gotowy na dywersję ze strony Rosji, które mogą nasilić się przed wyborami.
Q8or. Stosunki sąsiedzkie Polski i Czechosłowacji w okresie międzywojennym nie układały się dobrze. Można by powiedzieć, że była to zimna wojna między tymi państwami. Strona polska składała stronie czechosłowackiej propozycje odnośnie wspólnego układu wojskowego. Czesi kategorycznie odmawiali; z jednej strony mieli poparcie Rosji sowieckiej, a jednocześnie uważali, że jeżeli podejmą współpracę z Polską, to uwikłają się w konflikt z Niemcami. Trzeba cofnąć się do wydarzeń jakie miały miejsce po zakończeniu I wojny światowej. Polska przy ustalaniu granicy południowej napotkała na znaczne trudności ze strony nowo powstałego państwa jakim była Czechosłowacja. Do obszarów spornych należały: Śląsk Cieszyński, Spisz i Orawa [czyli Księstwo Cieszyńskie]. W XI 1918 r. władze lokalne polsko-czeskie przyjęły tymczasowe rozgraniczenie tego obszaru według zasady etnicznej, czyli po stronie polskiej było w zasadzie całe Zaolzie. Rząd czechosłowacki nie uznał tego podziału a odwrotnie 23 I 1919 r. – nie czekając na rozstrzygnięcie – oddziały czechosłowackie po krótkich walkach zajęły obszar aż po Olzę. Mocarstwa stały po stronie czechosłowackiej, a Polska zaangażowana w wojnę z Ukraińcami i tocząca ciężkie boje z Niemcami w Wielkopolsce nie była w stanie skutecznie przeciwstawić się sąsiadowi południowemu i mocarstwom. W zaistniałej sytuacji zawarto rozejm 30 I 1919 r. i wytyczono nową granicę. W jego wyniku: Zaolzie, Zagłębie Karwińskie, część powiatu cieszyńskiego znalazły się w granicach państwa czechosłowackiego. Rząd polski żądał wówczas zwrotu tych terenów, które w większości zamieszkałe były przez Polaków. Podczas konferencji w Wersalu Edward Benesz i Roman Dmowski złożyli wielkim mocarstwom dwa odrębne przeciwstawne sobie memoriały dotyczące tego obszaru. Jeden z wariantów przygotowanych w Pradze przewidywał włączenie do Czechosłowacji całego Śląska z milionem Polaków. Czechosłowacja popierana przez mocarstwa zachodnie nie zrealizowała tego wariantu, ale w pełni wykorzystała wojnę Polski z Rosją Radziecką. W końcowych dniach VII 1920 r., czyli w najbardziej krytycznych dniach wojny, wielkie mocarstwa zrezygnowały z plebiscytu i przyznały Czechosłowacji większą, bogatszą i strategicznie ważniejszą część dawnego Księstwa Cieszyńskiego, w tym Zaolzie zamieszkane w większości przez Polaków.[1] Te decyzje, a zwłaszcza dokonany przez jej siły zbrojne w styczniu 1919 zbrojny najazdu na Śląsk Cieszyński doprowadził do brzemiennego w skutki konfliktu między obu państwami oraz ludnością polską i czeską na Śląsku Cieszyńskim w okresie międzywojennym. Oba państwa wiele łączyło, ale wiele też dzieliło. Gospodarka polska o charakterze rolniczo-przemysłowym i czechosłowacka o przemysłowo-rolniczym mogły dobrze się uzupełniać. Ściślejsza współpraca ekonomiczna obydwu państw mogła być nie tylko zaporą dla gospodarczej ekspansji Niemiec w stosunku do tych państw, ale też powstrzymującą rewizjonistyczne dążenia terytorialne zachodniego sąsiada. Oba państwa graniczyły ze sobą na długości 984 km i wzajemnie nie stanowiły dla siebie zagrożenia. 6 XI 1921 r. podpisany został układ polityczny między obu państwami w Pradze, który zawierał wzajemną gwarancję granic, zachowanie życzliwej neutralności na wypadek zaatakowania Polski lub Czechosłowacji przez któregokolwiek sąsiada itd. Kierownictwo polityczno-wojskowe Czechosłowacji nie podzielało jednak polskiego poglądu o zagrożeniu niemieckim obu państw. Dlatego przeciwni byli ściślejszej współpracy polityczno-wojskowej, aby nie zostać wciągniętym w ewentualny konflikt niemiecko-polski. Błędnie zakładali, że ewentualna ekspansja niemiecka na wschód nie obejmie ich kraju a skierowana zostanie przez Polskę na wschód. Politycy czechosłowaccy zapomnieli o 3 milionowej mniejszości niemieckiej mieszkającej w Sudetach. Błędnie oceniali, że Niemcy się o nią nie upomną. Jednocześnie władze czechosłowackie zaczęły ograniczać prawa mieszkających tam Polaków ( głównie na Zaolziu) w latach 30-tych. Tym samym stosunki między obu państwami zaczęły się oziębiać, ponieważ władze polskie wystąpiły w obronie mieszkających Polaków na Zaolziu. Zarazem Polska umacniała przyjacielskie stosunki z Węgrami, którzy nie ukrywali chęci odzyskania „swych” terenów (głównie Rusi Zakarpackiej) włączonych do Czechosłowacji.[2] Politycy czechosłowaccy obawiali się węgierskiego rewizjonizmu a zapomnieli o niemieckim. Kierownictwo polityczne Polski nie zrezygnowało z Zaolzia i w latach 30-tych podjęło działania zmierzające do odzyskania przynajmniej tej części, gdzie większość stanowili Polacy. Z inspiracji MSZ wywiad polski a konkretniej jego Ekspozytura nr 2 [prowadziła przygotowania do akcji sabotażowo-dywersyjnych na własnym pograniczu i państw sąsiadujących w przypadku konfliktu zbrojnego] wsparła powstanie organizacji o charakterze patriotycznym na Zaolziu w 1933 r.. Akcję tę zainspirował mjr rez. Józef Płonka – prezes Oddziału Legionu Polskiego Ziemi Cieszyńskiej, i Jerzy Szczurek. Postanowili oni skupić wszystkich Polaków – uczestników walki o niepodległość Śląska Cieszyńskiego z 1919 r. i utworzyli Związek Niepodległościowców Ziemi Śląskiej, który zaczął wydawać od marca 1935 r. „Śląską Brygadę”, redagowaną przez Stanisława Wolickiego. Kpt. Wojciech Bolesław Lipiński – szef Podreferatu „A-z” w Ekspozyturze nr 2 – wskazuje na inspirację tej akcji przez MSZ. W działalność antyczeską zaangażował się Wiktora Tomira Drymmer, szef Biura Personalnego MSZ. Doceniał znaczenie Oddziału II Sztabu Głównego WP w działalności na rzecz umacniania bezpieczeństwa kraju [wczesnej był oficerem wywiadu]. Na różne stanowiska w placówkach dyplomatycznych kierował oficerów WP jako pracowników cywilnych po porozumieniu się z kierownictwem wywiadu wojskowego, którzy realizowali zadania określane przez dowództwo wojskowe. Na początku 1934 r. kierownictwo MSZ wszczęło antyczeską kampanię propagandową. Pretekstem była 15. rocznica najazdu czeskich oddziałów wojskowych na Śląsk Cieszyński. Wystąpienia te były efektem reorientacji polskiej polityki zagranicznej [26 stycznia 1934 r. Polska podpisała z Niemcami deklarację o niestosowaniu przemocy]. Pomimo tej deklaracji, Drymmer podczas spotkania z Szef Ekspozytury nr 2 mjr Edmundem Charaszkiewiczem, zwrócił uwagę na możliwość w przyszłości konfliktu zbrojnego. Doszli do przekonania, że wojna z zachodnim sąsiadem, który wykorzysta sprzyjającą sytuację do zaatakowania Polski, będzie nieunikniona w najbliższych latach.. Wówczas Drymmer zaproponował nie tylko pomoc, ale współudział w utworzeniu ściśle zakonspirowanej organizacji z dobrze wyselekcjonowaną młodzieżom na Zaolziu, która podejmie nie tylko dywersję zbrojną, ale też dywersję polityczną. Utworzono organizację „Zjednoczenie” na czele z Pawłem Heczką. Ekspozytura nr 2 przystąpiła do rozbudowy tej organizacji a faktycznie sieci dywersyjnej na Zaolziu, pozyskując kolejnych chętnych Polaków. Na początku 1935 r. grupy dywersyjne przystąpiły do akcji, np. 30 stycznia 1935 r. uszkodziły w Trzyńcu-Kanadzie pomnik Hymnu Narodowego [usunięto napis i na jego miejsce naklejono afisz wykonany przez Karola Raszka o treści: „Nie rzucim ziemi”] Efektem coraz ściślejszej współpracy pomiędzy Oddziałem II Szt. Gł. WP (ściślej Ekspozyturą nr 2) a MSZ było utworzenie organizacji na czele z Drymmerem, pod nazwą „Komitet Siedmiu” („K-7”). Praca „K-7” została podzielona na dywersję polityczną i bojową. O jej powstaniu zameldowano zaraz szefowi Sztabu Generalnego, gen. Januszowi Tadeuszowi Gąsiorowskiemu i ministrowi spraw zagranicznych, Józefowi Beckowi, który zaakceptował jej powołanie. W Czeskim Cieszynie jego członkowie zakłócili czeskie święto państwowe, obchodzone 28 października 1935 r. W wielu miejscowościach na terenie Zaolzia umieszczono jednocześnie antyczeskie napisy, np. „Śląsk był i pozostanie polskim”. Natomiast w drugiej połowie 1937 r. nastąpiło zacieśnienia współpracy pomiędzy MSZ a Ekspozyturą nr 2. Rozpoczęto przygotowania do powstania na Zaolziu. Komendanta organizacji bojowej został Maksymilian Szyprowski, zaś jej szefem w terenie został Rudolf Kobiela. Organizację oparto na zasadach ścisłej konspiracji oraz rozkazodawstwie i karności wojskowej, z podziałem na dwa piony: „ A” – o charakterze politycznym; „B” – ściśle bojowym. W terenie zaczęto werbować ludzi do tych działań,. Uwagę skoncentrowano na rozbudowie sieci terenowej i jej szkoleniu oraz działalności wywiadowczej, zwłaszcza rozpracowaniu sił czeskich na Zaolziu. Jednocześnie rozpoczęto intensywne przygotowania do powstania na Zaolziu. Kierował nimi mjr Feliks Ankerstein „Malski. .Przystąpiono do tworzenia zaolziańskich oddziałów powstańczych (grup) w 4 powiatach: Bielsko, Cieszyn, Pszczyna, Rybnik. Z kolei dowództwo czechosłowackich sił zbrojnych, w przeciwieństwie do kierownictwa politycznego, dostrzegało realne zagrożenie niepodległości kraju przez III Rzeszę. Pod koniec 1937 r. jej przedstawiciel attache wojskowy w Rumunii ppłk. Duda próbował podjąć nieoficjalne rozmowy z attache wojskowym Polski w tym kraju ppłk. dypl. Tadeuszem Zakrzewskim, który przez kilka miesięcy unikał rozmów o ewentualnej współpracy wojskowej pomiędzy obu państwami. Natomiast powodzeniem zakończyła się 18 II 1938 r. rozmowa w Moskwie attache czechosłowackiego ppłk. Dastycha z polskim mjr. dypl. Stanisławem Malecińskim. Miała charakter sondażowy, ponieważ attache polski uprzedził swego rozmówcę, że bez zgody przełożonych nie może podjąć żadnych zobowiązań. Ppłk. Dastych podczas rozmowy zwrócił uwagę, że III Rzesza dąży do wojny i w pierwszej kolejności uderzy na Austrię a potem na Czechosłowację, która podejmie obronę swojego terytorium. Ppłk Dastych zwrócił uwagę, że pozostawienie jego kraju bez pomocy ze strony Polski będzie decyzją nieprzemyślaną, ponieważ Niemcy uderzą następnie na Polskę. Dlatego współpraca wojskowa obu państw może zahamować agresywne poczynania III Rzeszy. Czechosłowacki attache scharakteryzował też stosunek społeczeństwa i armii do Polski, sojusz z ZSRR jako przeciwwagę do sojuszu polsko-niemieckiego itd. Rozmowa miała charakter sondażowy, bez żadnych zobowiązań i propozycji. Przeciwieństwem jej była rozmowa ppłk. Dudy z ppłk. dypl. Tadeuszem Zakrzewskim 21 III 1938 r. O wyniku tej rozmowy zameldował do Sztabu Głównego 22 III 1938 r., że czechosłowackie dowództwo wojskowe proponuje powołanie unii polsko-czechosłowackiej, czyli utworzenie jednego organizmu państwowego, z jednym dowództwem wojskowym. Ppłk Duda zwrócił uwagę, że takie rozwiązanie było by najlepsze dla obydwu państw, ponieważ stworzyły by bardzo zdrowy i uzupełniający się pod względem ekonomicznym organizm państwowy, który stałby się potęgą w Europie Środkowej. Według oceny czechosłowackiej oba państwa stworzyły by potęgę od Bałtyku do Morza Czarnego. W przypadku rezygnacji Polski z unii zmuszona zostanie Czechosłowacja podporządkować się wpływom III Rzeszy, ponieważ jej kierownictwo polityczno-wojskowe nie wierzy w skuteczną pomoc Francji i Anglii. Ppłk dypl. Zakrzewski meldował przełożonym, że zaproponował attache czechosłowackiemu w Rumunii „ aby dowódca sił zbrojnych Czechosłowacji wystąpił z odpowiednią propozycja do Marsz. Rydza –Śmiglego”. Ppłk Duda zapewnił, że Szef Sztabu Armii Czechosłowackiej gen. armii Ludwik Krejċi przedstawi te zagadnienia pisemnie, zaś oficer będzie miał odpowiednie upoważnienia do prowadzenia rozmów. Jednocześnie Szef Sztabu armii czechosłowackiej zaproponował spotkanie z zachowaniem zupełnej tajemnicy i bez informowania o tym fakcie poselstwa i attache wojskowego w Warszawie. Depeszę szyfrową pozostawił attache czechosłowacki u Zakrzewskiego. Ppłk dypl. Zakrzewski poprosił przełożonych o wytyczne do kontynuowania dalszych rozmów i spotkania się kierownictw wojskowych obu państw. 23 III 1938 r. otrzymał dwie depesze z Warszawy, w których zakazywano mu prowadzenie rozmów i wezwano do przyjazdu do Warszawy 28 III 1938 r. O decyzji swoich przełożonych poinformował ppłk. Dudę. W wyznaczonym terminie zameldował się u gen bryg. Wacława Teodora Stachiewicza, który zarzucił jemu kompromitowanie polityki zagranicznej Józefa Becka, zaś podjęcie rozmów było z jego strony decyzją nieprzemyślaną. Po 10 dniach powrócił na placówkę w Rumunii, ale ppłk Duda został w tym czasie odwołany z placówki przez Czechosłowację. Do współpracy wojskowej obu państw nie doszło. Uwagę zwraca fakt, że polskie dowództwo wojskowe w pełni akceptowało politykę zagraniczną Józefa Becka, który w rozmowie z Janem Szembekiem 21 grudnia 1936 r. dopuszczał możliwość zajęcie Cieszyna, akceptował przyłączenia Rusi Podkarpackiej do Węgier i stworzenie ze Słowacji państwa buforowego z polską opieką. Natomiast w połowie stycznia 1938 r. w Berlinie J. Beck spotkał się z: Adolfem Hitlerem, Konstantinem von Neurathem, Hermanem Göringiem, gdzie strona niemiecka przedstawiła swoje plany wobec Austrii i Czechosłowacji. Hitler stwierdził, że chciałby pokojowo dojść do porozumienia z Czechosłowacją, ale jeśli to będzie niemożliwe, to podejmie inne działania, z tym iż interesy polskie w tym państwie zostaną zachowane. Potwierdzone one zostały podczas wizyty Göringa w Polsce 23 II 1938 r. Można stwierdzić, że wówczas doszło do nieformalnego porozumienia między obu stronami, ale nie doszło do zawarcia formalnej umowy między obu państwami w sprawie Czechosłowacji. Można było nawiązać współpracę z Czechosłowacją, ale kierownictwa polityczne obu państw były jej przeciwne, w przeciwieństwie do wojskowego dowództwa czechosłowackiego. Zastanawia fakt, czy wojskowe kierownictwo czechosłowackie prowadziło rozmowy sondażowe ze stroną polską z inspiracji polityków, czy była to inicjatywa dowództwa wojskowego. Jeżeli nie zaangażowani byli politycy, to urzeczywistnienie unii obu państw realne było tylko w przypadku przewrotu wojskowego. Autor nie dotarł do dokumentów czeskich, które upoważniałaby do zajęcia jednoznacznego stanowiska. Czechosłowackie kierownictwo polityczne przeciwne było wspólnemu układowi wojskowemu, ponieważ mieli poparcie Rosji sowieckiej, a jednocześnie uważali, że jeżeli podejmą współpracę z Polską, to uwikłają się w konflikt z Niemcami. Jednym słowem politycy czechosłowaccy nie wyczuwali zagrożenia ze strony III Rzeszy. Nie można pominąć faktu, że przez wiele lat należeli do Austro-Węgier. Oceniali sąsiadów w kategoriach Niemca austriackiego – kulturalnego, „oswojonego”, rozpoznanego przez wieki wspólnej państwowości. Nie rozszyfrowywano, do czego dążył Hitler w swojej polityce w stosunku do ludności słowiańskiej. Z kolei Polska i Węgry dążyły do współpracy wojskowej, lecz na odmiennych zasadach. Podczas rozmów czerwcowych 1938 r. nie osiągnięto porozumienia. Podobnie było 8 IX 1938 r. w Warszawie, gdzie uczestniczyli płk: Rezsö Andorka (szef Oddziału II Sztabu Generalnego Węgier), gen. bryg. Wacław Stachiewicz (Szef Sztabu Głównego WP), płk dypl. Tadeusz Pełczyński (Szef Oddziału II WP). Strona węgierska proponowała wspólne planowanie działań wojskowych, zaś strona polska wyrażała zgodę na wymianę informacji o siłach zbrojnych Czechosłowacji i kontakty robocze. W kilka dni później ( 16 IX 1938 r.) rząd polski zaproponował Węgrom osłonę przez WP ich działań zbrojnych na Rusi Zakarpackiej. Brak jednoznacznej pozytywnej odpowiedzi rządu węgierskiego wpłynął na rezygnację z prowadzenia dalszych negocjacji o układzie politycznym i wojskowym między obu państwami. Polska zaproponowała wówczas wspólne akcje dywersyjne na Rusi Zakarpackiej. Jednocześnie postulowała przyłączenie Rusi i autonomicznej Słowacji do Węgier. We IX 1938 r. kierownictwo wojskowe uwagę skoncentrowało na przygotowaniu powstania na Zaolziu. Kierował nimi sztab dowódczy w składzie: ppłk dypl. Ludwik Zych „Duch”– dowódca akcji, mjr Ankerstein „Malski” – zastępca dowódcy akcji i szef Oddziałów Bojowych, mjr dypl. Wawrzkiewicz „Walczak” – szef sztabu. 24 IX 1938 r. rozpoczęto działania dywersyjne, które miały charakter bardziej akcji demonstracyjnej, wskazującej na dążenie mieszkającej tu ludności polskiej do powrotu do Macierzy. [3] Do akcji powstańczej nie doszło, bo rząd czechosłowacki przyjął 1 X 1938 r. ultimatum polskie z 30 IX 1938 r. a sporny obszar przekazano Polsce w następnych dniach. Na konferencji w Monachium 29 IX 1938 r.: Wielka Brytania, Francja, Włochy i III Rzesza zawarły układ. Układ ten upoważniał III Rzeszę do aneksji części terytorium Czechosłowacji, zamieszkałego przez ok. 3 mln Niemców. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że 26 IX 1938 r. prezydent Czechosłowacji Edvard Beneš w liście proponował Polsce przeprowadzenie korektur granicznych w zamian za przyjazne wzajemne stosunki między obu państwami. Wkrótce po tym liście ambasadorowie Francji i Wielkiej Brytanii złożyli w MSZ w Warszawie jednobrzmiące démarches, w którym informowali, że rząd czechosłowacki odstąpi Polsce Śląsk Cieszyński w zamian za jej życzliwą neutralność. Rząd polski podjął samodzielne działania i zażądał od Czechosłowacji zrzeczenia się Zaolzia 30 IX 1938 r. Czechosłowacja je zaakceptowała. 2 X 1938 r. żołnierze polscy ( Grupa Operacyjna licząca ok. 36 tys.) pod dowództwem gen. dyw. Władysława Bortnowskiego wkroczyli na teren Zaolzia. Działania specjalne na Zaolziu i jego zajęcie przez Polskę były pozornym sukcesem, ponieważ nie najlepsze do tego czasu stosunki sąsiedzkie między obu państwami uległy dalszemu pogorszeniu. Zjawiskiem dosyć powszechnym była tu niechęć a nawet wrogość ludności czeskiej do tworzonej administracji polskiej. Tym samym doprowadzono do pogłębienia konfliktu między dwoma państwami oraz ludnością polską i czeską na Śląsku Cieszyńskim. Kierownictwo państwowo-wojskowe nie uwzględniło zwłaszcza skutków ewentualnego upadku Czechosłowacji, jej zajęcia przez III Rzeszę i ich wpływu na poziom bezpieczeństwa Polski. Polska utraciła sąsiada, czyli stworzyła warunki III Rzeszy do okrążenia Polski z trzech stron. Cena za odzyskanie Zaolzia była jednak wysoka, bo Polska podjęła akcję wbrew stanowisku Francji i Wielkiej Brytanii i przy wrogiej postawie wobec Rosji Sowieckie, czego konsekwencją było jej izolowanie na arenie międzynarodowej. Posądzono ją o wspólne działanie z III Rzeszą, co nie było prawdą. Z kolei układ monachijski był kapitulacją mocarstw zachodnich wobec agresywnej polityki III Rzeszy i preferował jej ekspansję w kierunku wschodnim. Ustępstwa terytorialne Czechosłowacji na rzecz III Rzeszy wymuszone przez Francję i Anglię były tym samym odejściem od systemu wersalskiego.. Nie można jednak pominąć faktu, że zajęcie Zaolzia miało też pozytywny skutek, ponieważ ten okręg przemysłowy nie pracował na potrzeby przemysłu zbrojeniowego III Rzeszy aż do IX 1939 r.. Z kolei Ekspozytura nr 2 wyszkoliło terenowe kadry dowódcze na Zaolziu, które utworzyły w początkowym okresie okupacji zalążki pierwszych konspiracyjnych organizacji wojskowych. Wkrótce stały się one siłą zbrojną Polskiego Państwa Podziemnego na tym obszarze. Członkowie aresztowani przez Czechów w czasie akcji bojowych nie przyznawali się do przynależności do tajnej organizacji dywersyjnej. Podobnie zachowywali się w więzieniach niemieckich podczas okupacji, np. w akcie oskarżenia harcerza Adolfa Wałędzy (urodzony 28 listopada 1924 r. w Cieszynie Sibicy) z 31 października 1942 r. prokurator napisał: „Oskarżony przez sposób postępowania udowodnił, że również w latach 1939 i 1940 jego dojrzałość przekraczała wiek 18 lat. Jak niegodne i zbrodnicze było jego przekonanie wskazuje zwłaszcza fakt, że jeszcze dzisiaj czuje związany się złożoną przysięgą 42”. Nie jest to przykład odosobniony, bo tylko nieliczni członkowie sieci dywersji pozafrontowej przerwali milczenie o swojej działalności po zakończeniu II wojny światowej. Większość uważała, jak ten młodociany harcerz, że nadal obowiązuje ich złożona przysięga. Autor tekstu: płk w st. spocz. dr Mieczysław Starczewski — [1] 28 lipca 1920 r .Rada Najwyższa Ententy podjęła decyzję o podziale Śląska Cieszyńskiego. Z obszaru wynoszący 2220 km kwadr. , zamieszkałego przez 435 tys. ludności , przyznano Polsce 1002 km kwadr. ze 147 tys. ludności. Stronie czechosłowackiej przypadł cały okręg przemysłowy, w którym zamieszkiwało ponad 100 tys., ludności polskiej. Z kolei na Spiszu i Orawie otrzymała Polska 27 wsi z 30 tys. ludnością a Czechosłowacja zaś 44 wsie z 40 tys. mieszkańcami, z tym iż Polacy stanowili tam znaczny odsetek. Kapitulacja Polski w Spa, niekorzystny podział spornego obszaru nie wpłynęła na zmianę stosunku polityków czechosłowackich do Polski, bo tranzyt sprzętu wojskowego na obszarze Czechosłowacji nadal natrafiał na olbrzymie trudności.. [2] Ruś Zakarpacka obejmowała obszar wynoszący 12 656 km2 , który zamieszkiwało 725 350 ludności, w tym: 447 182 Ukraińców, 108 950 Węgrów, 90 509 Żydów, 35 157 Czechosłowaków, 13 223 Niemców, 12 650 Rumunów, 17 679 inne narodowości.. 80% obszaru stanowią góry a 20 % równiny. Lasy pokrywają połowę terytorium. Na obszarze tym znajdują się bogate pokłady soli, rudy żelaza, węgla kamiennego. Terytorium to posiadało dla Czechosłowacji znaczenie geopolityczne, gdyż stanowiło pomost łączący ją z Rosją, a oddzielający Polskę od Węgier. Załącznik nr 1 do pisma 575/38 dot. oceny Czechosłowacji z II 1938 r. CAW, sygn. 1774/89, t. 556 ( brak paginacji). [3] . W dniu tym patrol Wiktora Kowalskiego „Rocha” uderzył na pododdziały czeskie, stacjonujące w szkole i gospodzie, oraz podpalił dwa zabudowania w Końskiej. Podczas akcji użyto granatów do zdemolowania gospody. Nie powiodła się próba zdobycia szkoły, ponieważ uderzenie odparto ogniem z broni maszynowej. Jeden z uczestników patrolu został ranny. Walka trwała ok. 2 godzin. W dniu następnym patrol Józefa Golesznego „Czapka” z grupą bojową Pruchna, liczącą 15 osób, pod dowództwem Franciszka Sochacza „Sowy” uderzyły na dworzec kolejowy we Frysztacie, który obrzucono granatami. W okolicy Frysztatu Polacy natknęli się na kolumnę reflektorów, którą ostrzelali i obrzucili granatami. Czesi stracili 1 zabitego i 8 rannych, Polacy zaś tylko 4 rannych. Tego wieczora oddziały bojowe Jana Sabeli wykonały dwa uderzenia dywersyjne. Półpluton ppor. rez. Pawła Mitręgi (28 osób) stoczył walkę w parku Sikory i jego okolicy w Cieszynie. Po 2 godzinach wycofał się na polską stronę miasta. Działania zbrojne podjęły też tego dnia patrole w: Trzyńcu, Frysztacie, Karwinie, Łazach i w okolicy Bogumina. W dniach następnych patrole uderzyły też na posterunki żandarmerii, np. w Skrzeczeniu tamtejszy patrol zaatakował przeciwnika. Zginęło 5 żandarmów, nie ustalono zaś liczby rannych. W Karwinie patrol zniszczył ciężarówkę przewożącą broń i amunicję, a w Trzyńcu inny patrol zniszczył budynek fabryczny i dom mieszkalny. Na pograniczu Lutyni Polskiej i Lutyni Niemieckiej zaatakowano 30 września maszerujący oddział wojska. W czasie starcia zginęło kilku żołnierzy czeskich. Także 30 września w Łomnej Górnej zaatakowano miejscowy posterunek żandarmerii i przebywający tam pododdział Gwardii Narodowej. Czesi opuścili wieś, zabierając skład broni, i wycofali się w rejon gór. 30 września 1938 r. mjr Ankerstein wydał rozkaz oddziałom bojowym o zawieszeniu działań bojowych, bo sytuacja polityczna uległa zasadniczej zmianie.
Bitwa koło Lemnos – bitwa morska, stoczona 18 stycznia 1913 roku na Morzu Egejskim pomiędzy flotami grecką i osmańską, podczas I wojny zwycięstwie taktycznym, jakie odniosła marynarka wojenna Grecji w bitwie koło przylądka Elli, flota turecka, pod dowództwem nowego admirała, Ramis Beya, rozpoczęła intensywne akcje dywersyjne, obliczone na wywołanie chaosu w greckiej flocie, stacjonującej na kotwicowisku w zatoce wyspy Lemnos. W nocy z 13 na 14 stycznia 1913 roku (według nowego kalendarza) turecki krążownik pancernopokładowy „Hamidiye” niespostrzeżenie minął linie patrolowe u wejścia do Dardaneli i dokonał niespodziewanych ataków na greckie linie zaopatrzeniowe, na Síros, w Bejrucie i Port Saidzie. Celem tureckiej dywersji było zmuszenie głównodowodzącego flotą grecką, kontradmirała Pawlosa Kunduriotisa, do wykorzystania w pościgu za rajderem nowoczesnego krążownika pancernego „Georgios Averof”, najgroźniejszego okrętu marynarki admirał Kunduriotis, pomimo rozkazów Ministra Marynarki, zdecydował o pozostaniu najwartościowszego okrętu, jakim rozporządzał, na kotwicowisku w zatoce Mudros. Przewidywał on, ze dowództwo tureckie planuje wydanie walnej bitwy flocie greckiej, z zamiarem wyparcia jej z północnej części Morza Egejskiego i odbicia zajętych wcześniej przez Grecję stycznia 1913 roku turecka flota wypłynęła z Dardaneli na Morze Egejskie. W jej skład wchodziły przeddrednoty: „Barbaros Hayreddin”, „Turgut Reis”, „Mesudiye” i „Asar-ı Tevfik” (ten ostatni pozostał u wejścia do cieśniny) oraz jako osłona krążownik pancernopokładowy „Mecidiye” i 5 kontrtorpedowców. Turcy liczyli na zaskoczenie Greków na kotwicowisku. Zauważył ich patrolujący morze grecki kontrtorpedowiec „Leon”. Powiadomiony Pavlos Kountouriotis wykorzystał tę okoliczność do przyjęcia bitwy na korzystnych dla siebie warunkach, z dala od tureckich baterii grecka opuściła kotwicowisko o godzinie Jako pierwszy płynął „Georgios Averof”, za nim pancerniki obrony wybrzeża „Spetsai”, „Ydra” i „Psara”, z osłoną 5 kontrtorpedowców. Turcy otworzyli ogień o godzinie przy odległości ok. 8000 metrów. Po kilku minutach ogniem odpowiedziała flota grecka. Celny ogień greckich artylerzystów i śmiałe działanie dowodzącego grecką flotą admirała Kountouriotisa zmusiły Turków do wykonania zwrotu w kierunku Dardaneli. Grecy rozpoczęli pościg, w trakcie którego „Georgios Averof” samodzielnie dochodził okręty tureckie, korzystając z przewagi prędkości, podczas gdy pozostałe, powolniejsze okręty greckie pozostawały jeszcze z tyłu[1]. Pościg i walkę przerywano dopiero ok. godz. efekcie celnego ostrzału Greków, poważne uszkodzenia odniósł flagowy pancernik „Barbaros Hayreddin”. Zginęło 41 tureckich marynarzy, 104 zostało rannych (w tym 68 zabitych bądź rannych na krążowniku „Mecidiye”). Grecy nie ponieśli strat w ludziach, jedynie jeden marynarz został ranny. Strategiczne zwycięstwo w bitwie pod Lemnos odniosła flota grecka, potwierdzając stan posiadania i swe panowanie na Morzu Egejskim. Marynarka turecka już do końca I wojny bałkańskiej chroniła się w Dardanelach, nie wypływając niemal na Morze cześć zwycięstwa w bitwie pod Lemnos otrzymał swoją nazwę pancernik, zakupiony przez rząd grecki w 1914 krążownik pancerny „Georgios Averof” dziś okręt-muzeum w Pireusie
Canaris podczas wizyty u Brandenburczyków, po lewej Oberst Hippel, po prawej Major Kewisch. Fot. Koniec szlaku bojowego SS FJ Btl 500/600 mógłby stanowić zamknięcie tematyki niemieckich sił powietrznodesantowych oraz oddziałów specjalnych. Zestawienie jednak nie jest kompletne. W gronie niemieckiej elity Luftwaffe, Wehrmachtu oraz SS zabrakło dotychczas charakterystyki Dywizji Brandenburg. Związku taktycznego, który operował na wszelkich możliwych frontach i daleko poza nimi na tyłach wroga, a jego żołnierze podejmowali się zadań nie tylko samobójczych, ale i niewykonalnych. Być może cały cykl poświęcony niemieckim oddziałom „specjalnym” powinien rozpoczynać się właśnie od charakterystyki Brandenburczyków, doskonałych żołnierzy Canarisa, przerastających pod względem zaciekłości w walce, brawury, wyszkolenia i karności nawet „strażaków Hitlera” – Oddziały Fallschirmjäger. Zobacz także DURABO® Polska marka DURABO wchodzi na rynek mundurowy Polska marka DURABO wchodzi na rynek mundurowy DURABO®, to polski brand firmy Kreator, będącej kontraktorem polskich i zagranicznych służb mundurowych. Analizując rynek odzieży taktyczno-outdoorowej, firma dostrzegła, że co prawda w ofercie znajduje... DURABO®, to polski brand firmy Kreator, będącej kontraktorem polskich i zagranicznych służb mundurowych. Analizując rynek odzieży taktyczno-outdoorowej, firma dostrzegła, że co prawda w ofercie znajduje się wiele produktów przeznaczonych dla tej grupy odbiorców, jednak są one albo niskiej jakości spowodowanej dalekowschodnią produkcją i zastosowanymi materiałami, albo w bardzo wysokiej cenie, wynikającej z kosztów importu, np. z USA. W konsekwencji tego firma uznała, że brakuje na rynku oferty odzieży... Jakie powinny być wygodne buty do biegania? Jakie powinny być wygodne buty do biegania? Bieganie z roku na rok zyskuje w Polsce kolejnych miłośników. Coraz większa dostępność ubrań, butów i akcesoriów do biegania sprawia, że codzienny jogging może być przyjemniejszy i bezpieczniejszy dla... Bieganie z roku na rok zyskuje w Polsce kolejnych miłośników. Coraz większa dostępność ubrań, butów i akcesoriów do biegania sprawia, że codzienny jogging może być przyjemniejszy i bezpieczniejszy dla Twoich stawów. Jak wybrać najlepsze i najwygodniejsze buty do biegania? OPC Sp. Vademecum okularów przeciwsłonecznych Vademecum okularów przeciwsłonecznych Czas wiosenno-letni to zdecydowanie ta pora roku, kiedy większość z nas podchodzi do tematu zakupu nowych okularów przeciwsłonecznych. Silne natężenie szkodliwego promieniowania UV powoduje, że nasz wzrok... Czas wiosenno-letni to zdecydowanie ta pora roku, kiedy większość z nas podchodzi do tematu zakupu nowych okularów przeciwsłonecznych. Silne natężenie szkodliwego promieniowania UV powoduje, że nasz wzrok zaczyna się intensywniej męczyć, doskwiera nam obniżony komfort widzenia, a kolory przybierają przekłamane barwy. Brandenburczycy, którzy z biegiem czasu rozrośli się od kompanii do pełnej dywizji zasługują również na uwagę ze względu na specyfikę działań, których się podejmowali. Od typowo frontowych zadań rozpoznania, zwiadu, osłony czy dywersji i dezinformacji po tajne działania przy współudziale agentów Abwehry, gdzieś w państwach okupowanych lub neutralnych, daleko od własnych oddziałów i mogących w takiej sytuacji liczyć tylko na siebie. Do tego dochodzą jeszcze liczne działania zmierzające do neutralizacji zagrożeń wynikających z operowania partyzantów na terenach okupowanych. W głównej mierze oddziały Brandenburczyków operowały w tym zakresie na Bałkanach, które z biegiem wojny angażowały coraz większe siły i nie dawały szans na łatwe zwycięstwo. Specyfika Brandenburczyków jest widoczna także z innej strony – samej struktury ich oddziałów. Od doskonale wyposażonych oddziałów liniowych, szybkiego rozpoznania i uderzeniowych, po bataliony ochrony wybrzeża, spadochroniarzy, oddziały tropikalne, i szereg dalszych oddziałów specjalnych, nie tylko ze względy na wyszkolenie i wyposażenie ale i pod kątem rekrutowanych do nich ochotników, np.: kompania perska, brygada arabska, legion indyjski, legion muzułmański itp. Przed przystąpieniem do scharakteryzowania Brandenburczyków zwłaszcza w okresie od do czyli od momentu oficjalnego powołania pierwszej „specjalnej” kompanii do momentu przekształcenia „specjalnej” Dywizji Brandenburg w Dywizję Grenadierów Pancernych, należy zwrócić uwagę na kilka istotnych kwestii. Opisywanie Brandenburczyków jest problematyczne przede wszystkim ze względu na niewielką ilość miarodajnych informacji oraz bezmiar błędnych i nierzetelnych opracowań, zwłaszcza na stronach www., które dodatkowo trudno jest zweryfikować. Opracowanie w miarę wiarygodnego materiału traktującego o Brandenburczykach momentami wydaje się syzyfową pracę, którą w pewnym momencie trzeba zaczynać od początku. Muszę w tym momencie zaznaczyć, że przedstawione niżej materiały dotyczące Sonderverbande Brandenburg są opracowaniem autorskim i zapewne pomimo dołożenia dużej staranności nie jest wolne od błędów. Tyle tytułem wstępu, pora uchylić rąbka tajemnicy owiewającej ludzi związanych z Sonderverbande Brandenburg i misje, których realizacji podjęli się w trakcie II wojny światowej. Początek pododdziału oznaczonego jako 800. Baulehr Kompanie (800. Kompania szkolno-budowlana do zadań specjalnych), to rozkaz, który 27 września 1939 r. otrzymał Hauptmann Theodor von Hippel (pracownik II wydziału Abwehry), polecający mu utworzenie specjalnego oddziału do realizacji zadań wyznaczonych przez Abwehre, oraz akcji poprzedzających i ułatwiających przemarsz i walkę Wehrmachtu. Jednak korzenie oddziałów specjalnych z pogranicza misji szpiegowskich oraz działań dywersyjnych i rozpoznawczych w armii niemieckiej sięgają znacznie dalej. Prekursorem tworzenia jednostek specjalnych w armii niemieckiej był generał Paul von Lettow-Vorbeck, , który od 1914 roku dowodził siłami niemieckimi w Afryce Wschodniej. Właśnie ten front I Wojny Światowej pokazał, jakie możliwości dają mobilne jednostki formowane i działające na wzór oddziałów burskich, które przeprowadzając rajdy na tyły wroga wiążą liczniejsze siły przeciwnika przy minimalizacji strat własnych. Jednak zanim Vorbeck doszedł do takich wniosków przez pierwszy rok wielkiej wojny stosował tradycyjne metody walki. Sukcesy, jakie w tych starciach z wojskami brytyjskimi odnosił pociągały za sobą jednakże wysokie straty w ludziach, które ze względu na peryferyjność areny walk trudno było uzupełnić. Tym samym generał został zmuszony przez sytuację do zmiany stosowanej taktyki. Od połowy 1915 roku niemieckie oddziały kolonialne z powodzeniem zaczęły więc stosować taktykę partyzancką, co w krótkim czasie przełożyło się na zminimalizowanie strat oraz związanie znacznych sił brytyjskich. Praktycznie aż do zakończenia wojny generał opierał się przede wszystkim na tego typu działaniach i dzięki takiej taktyce jako jeden z nielicznych niemieckich dowódców zakończył wojnę niepokonany. Taktykę zastosowaną w Afryce przez generała Vorbecka obserwował w praktyce Theodor von Hippel, który zakończył wojnę w stopniu Hauptmana. Wraz z powrotem do Niemiec zaczął teoretycznie dopracowywać taktykę działania mobilnych jednostek specjalnych, przeznaczonych do operowania na tyłach wroga. W jego zamyśle niewielkie, wszechstronnie przeszkolone oddziały żołnierzy płynnie posługują się językiem obcym doskonale nadają się do dywersji i sabotażu przeprowadzanych za linią wroga i poprzez niszczenie systemu łączności i zaopatrzenia mogą dezorganizować funkcjonowanie dowodzenia. Wraz z początkiem lat dwudziestych Hptm. Hippel próbował bezskutecznie zainteresować swoim pomysłem dowództwo Reichswery. Niechęć do koncepcji stworzenia „specjalnej” jednostki podyktowane było w tym momencie być może ograniczeniami, jakie traktat wersalski kończący I wojnę światową nałożył na niemiecką armię, oraz doświadczeniami tej wojny - walki okopowe nie wymagały tego typu działań za linią wroga. Fiasko w Reichswerze nie oznaczało jednak końca dążeń Hptm. Hippela. Jego pomysłem zainteresował się szef niemieckiego wywiadu i kontrwywiadu wojskowego – Abwehry admirał Wilhelm Canaris. Widząc potencjał jednostek specjalnych i wynikające z tego korzyści dla przyszłych działań niemieckiego wywiadu wojskowego Admirał Canaris umieścił Hptm. Hippela w Wydziale II Abwehry (Abw. II – Sabotage und Sonderaufgabe). Pomysł utworzenia specjalnej jednostki znakomicie wpisywał się w działalność Abw. II, w którego gestii leżały: dywersja, sabotaż na tyłach wroga, zakłócanie łączności i komunikacji, dezorganizowanie oporu, wywoływanie wewnętrznych walk oraz tworzenie i wsparcie działania V kolumny. Jednak na realizację pomysłu z początku lat dwudziestych przyszło czekać blisko dwie dekady. Rozwój militarny III Rzeszy pod wodzą Adolfa Hitlera oraz przygotowania do spodziewanych przyszłych działań wojennych wojny spowodowały ponowne zainteresowanie forsowanymi przez Hptm. Hippela rozwiązaniami. 1938 rok przyniósł kryzys sudecki wywołany niemieckimi dążeniami do aneksji terytorialnych oraz utworzenie Batalionu „Ebinghaus”. Pododdział sformowany z członków Sudetendeutsche Freikorps swoją nazwę zawdzięczał oficerowi dowodzącemu Hptm. Ernstowi Ebbingausowi. W zamyśle nadzorującej powstanie jednostki Abwehry miała ona posłużyć dywersji na zapleczu wroga w przededniu rozpoczęcia działań zbrojnych, zabezpieczać istotne z wojskowego punktu widzenia elementy infrastruktury drogowej (mosty, tunele, etc.) oraz zdobywać i zabezpieczać tajne dokumenty. Dyplomatyczne rozwiązania kryzysu sudeckiego skazały podkomendnych Hptm. Ebbinghausa na długą bezczynność, którą zakończył dopiero chrzest bojowy w przededniu niemieckiego ataku na Polskę. W ramach planu wojny z Polską o kryptonimie Fall Weiss, oddziały dywersyjne z Batalionu Ebbinghaus miały przeprowadzić szereg działań poprzedzających główne uderzenie Wehrmachtu. W zamyśle akcji chodziło przede wszystkim o uchwycenie i utrzymanie do momentu przybycia posiłków strategicznych lokalizacji i urządzeń na terenie Polski. Pierwotnie akcja oddziałów specjalnych miała być przeprowadzona w nocy z 25 na 26 sierpnia, jednak plan ten został wstrzymany z powodów dyplomatycznych – ustępstwa Wielkiej Brytanii i Francji w stosunku do III Rzeszy. Większość oddziałów dywersyjnych została zatrzymana jeszcze przed wyruszeniem lub przed rozpoczęciem działania. Większość, w jedynym przypadku wiadomości nie dotarły na czas i oddział przystąpił do realizacji zadania. Grupa dowodzona przez Leutnanta Hansa Albrechta Herznera otrzymała zadanie opanowania stacji kolejowej w miejscowości Mosty oraz uchwycenia i utrzymania tunelu kolejowego biegnącego pod przełęczą Jabłonkowską. 30-osobowa oddział Ltn. Herznera dotarła bez przeszkód na pozycje wyjściowe i zgodnie z planem przystąpiło do opanowania stacji kolejowej w Mostach. W tym przypadku, o ile Niemcy zajęli główny budynek i wzięli do niewoli pracowników, to nie odkryli jednak centralki telefonicznej znajdującej się w podziemiach budynku. Skorzystał z niej jeden z pracowników informując o przeprowadzonym ataku dowódcę pobliskich oddziałów polskich. Fiaskiem natomiast zakończyła się próba opanowania tunelu kolejowego na przełęczy Jabłonkowskiej. Zaalarmowane odgłosem strzelaniny oddziały wartownicze przygotowały się do obrony oraz wysadzenia tunelu, do czego jednak ostatecznie nie doszło. Oddział Ltn. Herznera bezskutecznie oczekiwał przybycia głównych sił niemieckich, by w końcu nawiązać łączność ze sztabem 7. Dywizji Piechoty stacjonującej w Żylinie. Informacja o odwołaniu akcji zmusiła oddział dywersyjny do uwolnienia jeńców i wycofania się. Incydent zakończył się wymianą korespondencji między dowództwem sił polskich w tym rejonie, a jego odpowiednikiem po stronie niemieckiej, oraz spotkaniem oficerów w celu złożenia wyjaśnień i przeprosin. Ostatecznie tunel pod przełęczą Jabłonkowską został wysadzony 1 września i przywrócony do ruchu dopiero w 1940 roku – 1 tunel, a w 1941 roku – drugi. Kilka dni później w nocy z 31 sierpnia na 1 września Batalion Ebinghaus ponownie przystąpił do działania operując na pograniczu polsko-słowackim oraz na Śląsku. Działania dywersyjne okazały się w pewnym zakresie pomocne, jednak okupione zostały wysokimi stratami. Wynikało to przede wszystkim ze zlekceważenia przeciwnika oraz niedostatecznego wyszkolenia. tagi: dywizja brandenburg batalion ebinghaus hauptmann theodor von hippel abwehra admirał wilhelm canaris 800 baulehr kompanie sonderverband 800 generał paul von lettow vorbeck Komentarze